FORUM WIELOTEMTYCZNE
Egzamin z medycyny, z rozpoznawania narządów. Na stole przed egzaminatorami stoi skrzynka z otworem na rękę. w niej narządy do rozpoznawania. Wchodzi pierwszy student, wkłada rękę, rozpoznaje nerkę, wyjmuje ją, dostaje 5, wychodzi.
Wchodzi drugi, grzebie, rozpoznaje serce, wyjmuje, dostaje 5, wychodzi.
Wchodzi trzeci, grzebie, grzebie, nie może nic rozpoznać, w końcu mówi:
- Kiełbasa!
- Proszę wyjąć - krzyczy egzaminator.
W tej chwili student wyjmuje ze skrzynki kiełbasę. Zakłopotani egzaminatorzy postanawiają dać mu 5. Student wychodzi, po czym jeden egzaminator mówi do drugiego:
- Panie docencie, czym myśmy wczoraj tą wódkę zagryzali?
Offline
Student zdaje egzamin. Oczywiście nic nie umie. Załamany profesor pyta studenta:
- Czy wie pan kto to jest student?
- No nie - odpowiada egzaminowany.
- To ja panu powiem. To jest takie gówno pływające po jeziorze, które za wszelką cenę próbuje dotrzeć do wyspy zwanej magister.
- A czy pan profesor wie kto to jest profesor?
- No nie.
- To ja panu powiem. To jest takie gówno, które jakoś, ale z trudem, dopłynęło do wyspy zwanej magister. Jeszcze z większym trudem, jakimś cudem pokonało drogę do wyspy zwanej profesor, a teraz robi fale, żeby inne gówna nie mogły dopłynąć.
Offline
Studenty się wybrały na egzamin. Czekają pod drzwiami sali, nudziło im się, więc zaczęli się bawić indeksami. Tak jak to się kiedyś grało monetami w podstawówce - czyj indeks zatrzyma się bliżej ściany. Tylko że jednemu to nie wyszło zbyt dobrze, bo zamiast w ścianę,
trafił indeksem pod drzwi i do sali, w której siedział egzaminator. Przeraził się okrutnie, ale za chwilę indeks wyleciał z powrotem. Otwiera, patrzy, a tu ocena z egzaminu: 4.0. Ucieszył się, no wiec koledzy postanowili wrzucać dalej. Kolejny dostał 3.5, następny 3.0. W tym momencie zaczęli się zastanawiać... Kolejna ocena wydawała się dosyć jednoznaczna (2.5 nie wchodziło w grę). Wreszcie jeden postanowił zaryzykować. Wrzuca indeks... Czeka... Nagle otwierają się drzwi, staje w nich egzaminator:
- Piątka za odwagę!
UWAGA!! Na studiach nie ma jedynek tylko najgorsza ocena to 2!
Ostatnio edytowany przez ArQ (2010-03-28 16:39:58)
Offline
Na wydziale prawa student przychodzi na egzamin z logiki i bezczelnie pyta profesora:
- Pan się łapie w tej logice, panie profesorze?
- Oczywiście, co za pytanie.
- To ja mam taką propozycję, panie profesorze. Zadam panu pytanie i jeśli pan nie odpowie, stawia mi pan 5, a jeśli pan odpowie, wywala mnie pan na zbity pysk.
- Dobrze. Niech pan pyta.
- Co obecnie jest: legalne, ale nielogiczne, co jest logiczne ale nielegalne, a co nie jest ani logiczne, ani legalne?
Profesor nie znał odpowiedzi i postawił studentowi 5. Następnie woła swojego najlepszego studenta i pyta go o odpowiedź. Ten mu natychmiast odpowiada:
- Ma pan, panie profesorze, 65 lat i jest pan żonaty z 25-letnią kobietą, co jest legalne, ale nielogiczne. Pana żona ma 20 letniego kochanka, co jest logiczne ale nielegalne. Pan stawia kochankowi swojej żony 5, chociaż powinien go pan wywalić na zbity pysk i to nie jest ani logiczne, ani legalne.
Offline
Ranek w akademiku. Student pierwszego roku mówi:
- Chodźmy na zajęcia, bo się spóźnimy!
Student drugiego roku na to:
-E, pośpijmy jeszcze...
Student trzeciego roku:
- Może skoczmy na piwo?
Student czwartego roku:
- Może od razu na wódkę?
Jako, że nie mogli się dogadać, udali się do studenta piątego roku, by ich rozsądził. Ten zarządził:
- Rzućmy monetą. Jak wypadnie orzeł, pijemy wódkę. Jak reszka - idziemy na piwo. Jak stanie na kancie - śpimy dalej. Jak zawiśnie w powietrzu - idziemy na zajęcia.
Offline
Student Wyższej Szkoły Rolniczej (może nawet SGGW) zdaje egzamin z rogacizny. Kiepsko mu idzie! W końcu profesor - równy i wesoły facet - mówi:
- Dam panu pytanie ostatniej szansy. Czy u kozy można przeprowadzić aborcję? Niech pan odpowie tylko: tak czy nie?
- Nie wiem - wystękał student po dłuższej chwili.
- Niestety - rozkłada ręce profesor - muszę panu wpisać dwójkę...
Kilka godzin później...
Siedzi biedny student w barze piwnym, kończy już trzecie i bije się myślami:
- Jaki ja jestem głupi - powtarza po raz setny - przecież mogłem strzelać. Może bym trafił...
Obserwuje go barman - taki z prawdziwego zdarzenia. Serce mu się kraje na widok rozpaczy malującej się na
twarzy studenta. Podchodzi i pyta życzliwie:
- Widzę, że ma pan jakiś problem. Powiem panu, że niejeden klient zwierzył mi się - taka już moja rola - i ulżyło mu.
Student spojrzał na barmana i wykrzyknął rozgorączkowanym głosem:
- No dobrze, niech mi pan powie, czy u kozy można przeprowadzić aborcję: tak czy nie?
Barman znieruchomiał, pokręcił głową i patrząc ze współczuciem na studenta, mówi:
- Wie pan że nie wiem, ale wydaje mi się, że pan sobie cholernie życie skomplikował...
Offline
Na akademii medycznej w Białymstoku skacowani studenci mają zajęcia z anatomii i pierwszy raz mają być świadkami sekcji zwłok. Stoją wokół łóżka z ciałem. Prowadzący zajęcia nagłym ruchem ściąga prześcieradło i oczom wszystkich ukazuje się topielec w drugim tygodniu rozkładu. Dłonie studenciaków wędrują w kierunku ust, a profesor ze stoickim spokojem zaczyna wykład:
- Podczas tych zajęć dowiecie się jakie są dwie najważniejsze rzeczy cechujące lekarza. Po pierwsze: brak jakiegokolwiek obrzydzenia.
Po tych słowach lekarz wpycha palec w dupę topielca, po czym go wyjmuje i, ku obrzydzeniu studentów, oblizuje.
- Teraz - mówi - wszyscy, którym zależy na zaliczeniu mają to powtórzyć!
Studenci medycyny (jak pisał Cornugon) to sami twardziele. Podchodzą i robią co im profesor kazał: palec w dupę, palec w buzię. Co drugi nie daje rady i po wszystkim wymiotuje. Gdy wszyscy skończyli profesor mówi:
- I tak dochodzimy, do drugiej istotnej cechy dobrego lekarza: umiejętności obserwacji. Ja wsadziłem środkowy palec, a oblizałem wskazujący. Na przyszłość proszę o więcej uwagi.
Offline
Student na egzaminie ma przedstawić 3 zalety mleka matki. Siedzi i myśli. No i wymyślił:
- Po pierwsze, jest w 100% naturalne. Po drugie - jest ciepłe (nie trzeba podgrzewać)...
... i w tym momencie zabrakło mu inwencji. Siedzi, siedzi, a czas leci. Profesor ma już oceniać, a student w ostatniej chwili wpada na genialny pomysł:
- A po trzecie - ma świetne opakowanie...
Offline
Wściekły profesor wchodzi do sali wykładowej i mówi:
- Wszyscy nienormalni mają wstać!
Nikt się nie rusza. Po dłuższej chwili wstaje jeden student.
- No proszę! - mówi ironicznie profesor i pyta studenta. - Czemu uważa się pan na nienormalnego?
- Nie uważam się za nienormalnego, ale głupio mi, że pan profesor tak sam stoi...
Offline
Na uczelni medycznej w dawnym ZSRR student zdaje egzamin końcowy. Egzaminator pokazuje mu szkielet i pyta:
- Czyj jest to szkielet?
Student się zastanawia:
"Pies czy wilk?"
- To szkielet psa - odpowiada.
- Dobrze, a ten?
Student myśli:
"Krowa albo żubr? Eee, skąd by mieli szkielet żubra?"
- To szkielet krowy - odpowiada.
- Dobrze, no i ostatni szkielet.
"Choroba, człowiek albo małpa - zastanawia się student. - Chyba człowiek, ale pewien nie jestem."
- No słucham? - ponagla egzaminator.
"Kurczę, jak powiem człowiek a to będzie małpa, to się zbłaźnię' - zastanawia się nadal student.
Denerwujący się egzaminator podpowiada:
- No, o czym uczyliście się przez pięć lat?
Zdumiony student:
- Niemożliwe! Lenin?
Offline
Dzwoni tato do córki będącej na studiach zagranicznych
- Cześć córeczko, co słychać?
- Zostałam prostytutką.
- Co? Jak mogłaś?! Ty szma.., ty k..., ty taka i
owaka...
- Ależ tato! Tato: ty wiesz ile ja mam teraz ciuchów? Mam czesne i studia opłacone już do końca. Jeżdżę jaguarem. Siostrę zapraszam do mnie na wakacje, a wam z mamą wykupiłam miesięczne wczasy na Majorce i kupiłam na nie najnowszą Omegę - już tam czeka na was...
- Czekaj, czekaj... to mówisz, że kim zostałaś?
- Prostytutką.
- Aaaaa, przepraszam. A ja zrozumiałem że protestantką...
Offline
Na Uniwersytecie Jagiellońskim było czterech bardzo dobrych studentów, radzili sobie świetnie na wszystkich egzaminach i testach. Zbliżał się egzamin z chemii, miał być w poniedziałek o 8.00, wszystkim z ocen wychodziła 5. Byli tak pewni siebie, że przed egzaminem zdecydowali się poimprezować u kolegów z uniwersytetu w Poznaniu. Było super, ale przesadzili i jak zasnęli w niedzielę po południu, obudzili się w poniedziałek koło 12.00. Na egzamin oczywiście nie zdążyli. Postanowili zabajerować profesora. Tłumaczyli się, że w weekend pojechali do kolegów na uniwersytet do Poznania, aby pogłębić wiedzę i wymienić doświadczenia. Niestety, w drodze powrotnej gdzieś w lasach złapali gumę, nie mieli koła zapasowego i długo nie mogli znaleźć nikogo do pomocy. Dlatego, niestety, przyjechali dopiero koło południa. Profesor przemyślał to i mówi:
- Ok., możecie przystąpić do egzaminu jutro rano.
Studenci zadowoleni że się udało go zbajerować, pouczyli się jeszcze trochę w nocy i na drugi dzień przyszli jak zwykle pewni siebie. Profesor posadził ich w czterech osobnych pokojach, zamknął drzwi, a asystenci rozdali pytania. Cały test był za 100 punktów. Na pierwszej stronie było zadanie za 5 punktów, które wszyscy rozwiązali bez wysiłku. Na drugiej stronie było tylko jedno pytanie za 95 punktów:
- Które koło?
Offline